9 LIPCA 1920

9 LIPCA 1920

9 LIPCA 1920

Harcerstwo Płockie przygotowuje się do walki za ojczyznę. Po odezwie gen. Hallera wśród harcerzy zapanował „ruch ożywiony”. Z Grudziądza pilnie przybywa komendant prof. Romanowski. „Nareszcie Płock zbudził się do czynu”, z przekąsem zauważa „Kurjer Płocki”. Potrzeba było naporu bolszewickiego na front, odezwy Wodza Naczelnego, powołania do życia Rady Obrony Państwa? Płocczanie mają przecież myśli roztropne, serca wielkie i otwarte dla zbawienia Ojczyzny. „Nie wolno jednak nam się z tym naszym poświęceniem nosić w skrytości ducha, jak kura z jajem, bo w ten sposób nie osiągnęlibyśmy celu”. Ci, którzy mają siłę, winni ruszać na front „bić się wrogiem” lub wstąpić do służby pomocniczej. Płock i ziemia płocka „wyda ich liczbę wielką”. Pozostali obywatele mogą wziąć udział w akcji samopomocy społecznej, pogotowia wojennego i akcji kulturalno-oświatowej. W tym celu powstał Związek Obrony Ojczyzny. Gazeta proponuje jakiś widoczny znak członków związku, na przykład kokardę narodową na co dzień, a na służbie opaskę z numerkiem. „W ten sposób opinia publiczna będzie miała możliwość sprawdzenia kto ratuje i buduje Polskę, a kto jest tchórzem i zdrajcą”. Generalnie, poza potępieniem moralnym, osoby pozostające poza Związkiem Obrony Ojczyzny może dotknąć ostracyzm towarzyski, aż do zupełnego odwrócenia się społeczeństwa „od opieszałych leniwców w służbie dla Matki Ojczyzny”. Wiele osób przerwało swój urlop i wraca do Płocka, aby „stanąć do czynu”. Dobry przykład dla całego „ogółu” dał p. Majdecki, dyrektor syndykatu rolniczego. Inni z kolei nadal podróżują turystycznie do naszego grodu, który „w lecie tak jest zajmującym, że ściąga do siebie przyjezdnych”. Na łamach gazety ogłaszane są terminy zebrań płockich organizacji. Wioślarze spotykają się o 10 (!) wieczorem. Czytelnik zaproponował, aby w wyjątkowej sytuacji uprawnienia płockiej policji przekazać instytucjom gimnastyczno-sportowym (np. Towarzystwu Wioślarskiemu, Towarzystwu „Sokół”), ewentualnie „dokompletować” policyjne zasoby. Brak rąk do pracy w płockiej szwalni Służby Narodowej Kobiet Polskich. Krótko mówiąc, „piękne i strojne panie i ubogie niewiasty, połączcie siły”. Tymczasem na froncie legionista Broniewski walczy „w rejonie Równa”. Budionny, który dotąd zajeżdżał tyły, tym razem przyjął bitwę. Dwie dywizje kawalerii nieprzyjaciela kontra pierwsza brygada i 65 pułk piechoty. O losach starcia można przeczytać na stronach pamiętnika poety. Odwrót polskiego wojska trwa. Kawaleria bolszewicka, wspierana przez „lotne oddziały piechoty” przełamała lewe skrzydło I armii, zajmując linię kolejową między Święcianami a Dynaburgiem. Grupa poleska odparła zdecydowanymi kontratakami wszystkie ataki bolszewickie na Kopotkowicze-Ptycz i Bagrymowicze.