10 LIPCA 1920
Młodzież, zwłaszcza żeńska, zbyt wesoło bawi się po godz. 10 wieczorem na placu otaczającym katedrę płocką oraz na ul. Tumskiej. Mieszkańcy domu nr 2 spać nie mogą. „Są to okrzyki nie tylko w mowie żydowskiej, ale i polskiej”. Dostatnie ubranie panien pozostaje w sprzeczności „z ubóstwem moralnym w urobieniu się społecznym”. Rodzice, czuwajcie nad dziećmi!
Płocki „ogół” coraz sprawniej organizuje się w celu obrony kraju i miasta przed bolszewikami. Determinacja mieszkańców naszego grodu jest odwrotnie proporcjonalna do sukcesów na froncie. Związek Obrony Ojczyzny w liczbie kilkuset członków w wyniku walnego zebrania wysłał do Naczelnego Wodza depeszę z gorącym ślubowaniem sumiennej i wytrwałej pracy na rzecz wielkiej i niepodległej Polski.
W nowej sytuacji zbierają się polskie stowarzyszenia. Stowarzyszenie handlowców (filia płocka Towarzystwa w Poznaniu) prowadzi działalność w dwóch kierunkach: wychowawczym i gospodarczym. Jej istotną częścią jest agitacja na rzecz pożyczki państwowej. Towarzystwo przystąpiło do Związku Obrony Ojczyzny. Jego członkowie zapisywali się też do straży ogniowej w celu zastąpienia strażaków, wstępujących do wojska. Nadzwyczajne zebranie, „wywołane powagą chwili obecnej”, odbyło Płockie Towarzystwo Wioślarskie „skupiające w swych szeregach kwiat miejscowej inteligencji”. Wioślarze uchwalili, aby wszyscy zdolni pod broń szli na front, niezdolni zaś zapisywali się do Związku Obrony Ojczyzny. Płocki podprokurator okręgowy, Roman Lutyński (1887-1968), wielce zasłużony płocczanin pisze list do „kolegów urzędników wszystkich dekasterji (oddziałów sądu lub innego urzędu administracyjnego). Mają się podać do dymisji lub wziąć urlop na czas wojny, o ich losach i możliwości wyjazdu na front zadecyduje przełożony w porozumieniu „z czynnikami wojskowymi”. Podobnie myślą urzędnicy Płockiego Oddziału Urzędu Walki z Lichwą i Spekulacją.
Sprawa opałowa. Najlepiej mieć węgiel, ale na razie przypłynęła jedna berlinka, potem drewno, ale niepewne, bo ze wschodu, gdzie szaleje wojna. A na koniec zakontraktowany torf spod Płońska albo spod Gostynina. Jeśli zabraknie kasy w kasie miejskiej, „obywatele zawsze pieniądze miastu dać mogą”. Członkowie Związku Obrony Ojczyzny powinni pomóc miastu własną pracą i kopać, na zmianę z opłacanymi robotnikami, torf w Radziwiu.
Na koniec o panice w mieście. Polacy, wzorem Niemców, muszą zachować się godnie w obliczu zagrożenia. „Zapał w nas powinien być, a nie troska i strach”. Jeśli ktoś plotkuje w kawiarniach, na placach, rynkach – postępuje jak człowiek słaby lub, hm, baba!
Tymczasem na froncie północnym Polacy odparli ataki bolszewickie pod Jaźnią. Pod silnym naporem przeciwnika oddziały nasze odchodzą z linii Berezyny. Na południe od Prypeci Polacy wycofali się na Horyń, bolszewicy stanęli w Sarnach. Zajęli przejściowo Równe. O tej bitwie można przeczytać na załączonych zdjęciach fragmentów pamiętnika Władysława Broniewskiego. Na Podolu planowy odwrót wojsk gen. Romera.