17 SIERPNIA 1920
Wydając pismo wśród „podniecenia ogólnego” redaktorzy „Kurjera Płockiego” najlepiej wiedzą, że niełatwo walczyć ze wszechwładną paniką, gdy wokół słychać armatnie wystrzały. Jednak dodają ludziom otuchy i zachęcają do współpracy z żołnierzami. „Jeśli słychać strzały to znak, że się bronimy i obronimy, tym bardziej, że, jak czytamy w komunikacie, kontrakcja wojsk naszych rozwija się pomyślnie”.
Po godz. 10 wieczorem ze względu na stan oblężenia we wszystkich płockich domach powinno gasnąć światło.
Gospoda Żołnierska prosi mieszkańców o przynoszenie żywności, aby karmić i wspomagać obrońców Płocka. Z drugiej strony do redakcji zgłaszają się płocczanki „z utyskiwaniem, że nie mogą dostać nabiału, bo dostęp do miasta dla gospodyń wiejskich jest utrudniony”. Pojawia się pomysł, aby zaufane osoby robiły zakupy dla ludności w celu uniknięcia wstępu obcych do miasta, a tym samym niesprawdzonych informacji, plotek, zwyczajnie „bredni”. Prosta stąd droga do niepokojów społecznych. Instytucje charytatywne mają zapasy mleka i żywności.
W Płocku odbyło się ważne zebranie Obywatelskiego Komitetu Obrony Państwa z posłami Stronnictwa Ludowego i wybraną grupą płocczan (fot. „Mazowsze Płockie…”). Posłowie namawiali do zorganizowania obrony miasta przez ludność cywilną, do pomocy wojsku, na co nie zgodził się prezes Komitetu T. Świecki. Po spaleniu mostu we Włocławku nie można narażać żadnego prawobrzeżnego miasta, jedynie inteligencja może być w okopach z żołnierzami i służyć ludności cywilnej jako przykład. Świecki zdawał sobie sprawę z faktu, że „ogół mieszkańców był rozgoryczony z powodu opuszczenia miasta przez znaczną część inteligencji”.
Na Zamek Królewski dotarły wreszcie dary płocczan, zwane „złotym runem”. Tam zostały policzone, zważone, rozdzielone. Przynajmniej na tyle, że nie wymagały już eskorty płocczan. We wtorek 17, gdy było już wiadomo, że stolica swoją bitwę wygrała Julia Kisielewska raz jeszcze wspomina, jak owacyjnie „płockie” wozy były witane na ulicach w Warszawie.
Ochotnik Kozanecki jest w dobrym nastroju. „Na postoju w dworku panuje przeświadczenie, że wszystko jest w porządku, że zwalczamy nieprzyjaciela i o przegranej nie ma mowy, bo po to tu przybyliśmy, aby zwycięsko walczyć, co rozumie się samo przez się”.
Tymczasem na froncie północnym czołowe oddziały jazdy bolszewickiej napotkały na zdecydowany opór załogi Włocławka, która wszystkie ataki odparła. Widząc bezskuteczność swoich wysiłków, nieprzyjaciel bombardował miasto. Polacy zdobyli Serock. W walkach 16 sierpniaoddziały dywizji litewsko-białoruskiej rozbiły pod Radzyminem 185 i 186 pułk przeciwnika. Czołowe ataki przy użyciu tanków doprowadziły około południa dnia następnego do zajęcia Dembego Wielkiego. Na całym odcinku od Wisły do Bugu na froncie środkowym oddziały polskie „z zadziwiającym impetem i brawurą posuwają się naprzód, pędząc przed sobą nieprzyjaciela, uciekającego w zupełnym nieładzie i popłochu”. Opanowały Łuków. Po dłuższych walkach wróg został zupełnie rozgromiony. „Wśród paruset trupów pozostawionych na pobojowisku, odnaleziono zwłoki dowódcy 2. brygady oraz komisarza bolszewickiego.” Nie istnieje już 2. brygada bolszewicka walcząca w rejonie Puhaczowa i Cycowa.
Na froncie południowym, pomiędzy Bugiem a Lwowem walki trwają. Dowództwo podkreśla działania bojowe i wywiadowcze eskadry 3. dyonu lotnictwa majora von Le Roy.