14 SIERPNIA 1920
Niewiasty i mężczyźni gotowi do pracy przy sypaniu szańców mogą zgłaszać się bezpośrednio do komendy placu przy Misjonarskiej. „Każda osoba wolna od zajęć poczuwać się powinna do tego obowiązku”. Maria Macieszyna dobitnie pokazuje, jak praca przy szpadlu pozytywnie działa na psychikę. „W czasie tak silnego zdenerwowania praca fizyczna jest prawdziwym błogosławieństwem, więc z przyjemnością oddaję się tej robocie”. Potrafiła zorganizować ludzi, od wczesnego ranka przy okopach byli: panie, panienki, rzemieślnicy, służące, kobiety, dzieci. Przodowały największe płockie nazwiska. Pozostała żeńska część naszego miasta realizowała się w całonocnym skrobaniu ziemniaków dla wojska, które ostatecznie nie przyszło. Profesorowie seminarium, księża Strzeszewski i Umiński, skierowani zostali do objęcia posługi w zajętych przez bolszewików, a opuszczonych przez własnych proboszczów parafiach. Stało się to zresztą źródłem plotki w mieście, że bolszewicy schwytali jako zakładnika ks. Umińskiego. Po półgodzinie od tej „informacji” w redakcji „Kurjera Płockiego” pojawił się sam zainteresowany, prosił o sprostowanie i podanie do publicznej wiadomości decyzji biskupa, tak, aby nie posądzono obu kapłanów o ucieczkę z miasta.
Z płockiego więzienia ewakuowano 149 skazanych. Dwoma berlinkami zostali przewiezieni do Zakładu Karnego w Grudziądzu.
Płocczanie, niczym argonauci, wiozą do Warszawy „złote runo” – złoto, klejnoty i miedziane naczynia ofiarowane przez mieszkańców miasta na potrzeby skarbu państwa i wojska. Podróż opisuje Julia Kisielewska. Eskortę mienia stanowi sześciu członków Straży Obywatelskiej pod bronią i policjant. Na razie problemem był wyjazd do Kutna, bo wszystkie automobile zarekwirowano na potrzeby wojska. W końcu udało się znaleźć półciężarówkę na złoto, za nią jechało pięć furmanek z miedzią. „W Gostyninie na popasie nasz oryginalny kwestarski tabor wielkie zrobił wrażenie”. W tym samym Gostyninie zacnego towaru jeszcze przybyło. W Kutnie załadunek się udał, ale z kolei kilka godzin trwało czekanie i wątpliwości, czy pociąg w ogóle wyruszy. Podchorąży Szczawiński, rządowy agitator wykorzystał tę chwilę oczekiwania na tłumaczenie kolejarzom, robotnikom, uchodźcom zasad dobrego rządzenia. Wszyscy byli mocno zainteresowani. Kisielewska słusznie zauważyła, że jedynie „propaganda żywym słowem” może w narodzie dać dobre wyniki. „Jak można do półanalfabetów trafić za pomocą broszur (najczęściej lichych), odezw i świstków papieru?” Przyjechali w końcu do Warszawy w sam dzień „bojów wielkich przełomowych pod Radzyminem”.
„Polka-katoliczka” podpisuje długi felieton o zbyt małej wierze Polaków, a raczej o uciekaniu od jej publicznej manifestacji. 18 lipca 1920 na mszy św. za Ojczyznę płockiej katedry nie przepełniały tłumy. Codziennie w kościołach śpiewane są suplikacje. „Mała ilość obecnych świadczy niewystarczająco o naszym społeczeństwie”.
Ochotnik Kozanecki po raz pierwszy walczy. Ze zdumieniem kłania się kulom. Jest przekonany, że jedna z nich była przeznaczona dla niego. Widzi rannego kolegę, który już do końca życia zostanie kaleką. Polecamy fotografię.
Gen. Rozwadowski w rozkazie nr 71 z dopiskiem „B. pilne!” przewidywał, że rozpoczynający się bój o Warszawę decydować będzie o losach całej Polski. „Albo rozbijemy zupełnie dzicz bolszewicką i udaremnimy tym samym zamach sowiecki na niepodległość Ojczyzny i byt Narodu, albo ciężka niewola i nowe jarzmo czeka na nas wszystkich bez wyjątku”.
Tymczasem na froncie północnym coraz poważniejsze walki. W okolicach Płońska Polacy rozbili trzy pułki bolszewickie, biorąc jeńców i broń. W rejonie Warszawy ataki 8 i 16 armii bolszewickiej, które otrzymały kategoryczny rozkaz opanowania stolicy. Pierwsze uderzenie nieprzyjaciel skierował na Radzymin. W rejonie na wschód od Chełma Polacy zajęli Dorohusk, Świeże, odzyskano również Hrubieszów. Grupa naszej jazdy zmaga się w rejonie Radziechowa i Chołojowa z armią konną Budionnego. „Dowództwo frontu zarządziło, w celu skrócenia linji obronnej cofnięcie się nad Bug, przy czym musiano opuścić Brody.”