11 SIERPNIA 1920
„Całe Radziwie i dalej aż za Łąck jeden obóz ludzki”. Na wojnie nie da się upilnować wszystkiego. Tymczasem ktoś w Płocku wydaje pieniądze na ogłoszenie w gazecie i wyznacza nagrodę za odnalezienie „psiaka małego”, szarego z białym podgardlem. Wabi się Miłek. Cóż, odnalazłeś się, Miłku…?
W mieście wprowadzony został stan oblężenia. Wolno chodzić tylko do godz. 10 wieczorem.
Osoby, mogące kalkować mapy, proszone są o zgłaszanie się do redakcji „Kurjera Płockiego”.
Gazeta rozważa przyczyny niedawnej paniki, jaka ogarnęła Mazowsze Północne. Miały być nimi podjazdy nieprzyjacielskie, które wpadały znienacka, grabiąc, co im w ręce wpadło. Niezawodna Maria Macieszyna pisze, że był to 50-osobowy oddział bolszewicki, który został odcięty od masy i błąkał się w rozsypce. Pojawił się pod Staroźrebami, pod Drobinem. Misja francuska i Japończycy ewakuowali się z Płocka. Został tylko jeden inżynier Francuz, który „był oburzony i zgorszony tak haniebnym popłochem: Ja waszą Wisłę więcej kocham od was, nie bronicie się wcale, a uciekacie. Należałoby ze 3 [trzem] uciekinierom palnąć w łeb i wstrzymać od razu te nawałę’”. Najwyraźniej Francuz był zwolennikiem rozwiązań radykalnych.
Wraz z paniką w mieście wybuchła drożyzna, ale zajęły się tym stosowne władze.
Straż Obywatelska zbiera się i ćwiczy. Larum grają, każdy cywil płocki powinien znaleźć się w jej szeregach. Członek Straży Obywatelskiej nosi jej znaczek, tj. orła białego na granatowej maciejówce, a na służbie opaskę z numerem. „Nie ma w straży partii, ani różnic poza szarżami. Jest to instytucja istotnie obywatelska”.
Trwają zapisy ochotników do 2. szwadronu kawalerii ochotniczej, prowadzony jest też zakup koni za gotówkę (!).
Zbiera się Towarzystwo Wioślarskie.
„Kurjer Płocki”, który 11 sierpnia ma wyjątkowo mniejszą objętość drukuje też dokumenty władz centralnych: skierowany do cywilów apel Komitetu Wykonawczego OKOP-u i odezwę premiera Wincentego Witosa do żołnierzy.
„Nie myślcie, że bolszewicy są niezwyciężeni. To nieprawda! I lud rosyjski, i żołnierze bolszewiccy wojny mają dosyć. (…) Sami wiecie, że bolszewicy walczą bez butów, w łachmanach, bez bielizny. Wam nie braknie amunicji ani broni. Odzieży i butów rząd Wam dostarczy”, pisze Witos. To bardzo bliski codzienności żołnierza fragment. Cały czas pisaliśmy o organizowanych zbiórkach. Witos obiecuje jeszcze awanse oficerskie za dzielność, preferencje podczas reformy rolnej, renty dla poległych na froncie.
Obywatelski Komitet Obrony Państwa prosi naród o jedno: Stać na miejscu! Tłumaczy, że trwająca ucieczka na zachód oznacza zejście „Niemca z bolszewikami”, a w dalszej perspektywie, być może, utratę świeżo odzyskanej niepodległości.
„Każdy dziś niech pełni swój obowiązek, gdzie go ręka Opatrzności postawiła.” Dla płocczan te słowa okazały się prawdziwie opatrznościowe .
Tymczasem na froncie północnym oddziały polskie utrzymały Pułtusk, w walkach odznaczył się chlubnie 205. pułk ochotniczy. Najsilniejszy opór nieprzyjaciela powstrzymuje grupa gen. Żeligowskiego. Na południowym odcinku frontu oddziały armii konnej Budionnego dotarły do Radziwiłłowa i Chołojowa. „Oddziały ukraińskie, które się przejściowo wycofały nad Strypę odzyskały utracone pozycje”.