27 LIPCA 1920
Statek nocny Warszawa – Płock, jeden z najlepszych i najszybszych, „Warneńczyk”, wykona dziś pierwszy kurs. Statek „podąża direct”. Ze stolicy wypływa o 11 w nocy w poniedziałki, środy i piątki, z Płocka w pozostałe dni tygodnia (poza niedzielą). Rejs trwa ok. 7 godzin. Nie zatrzymuje się po drodze, co jest niewątpliwym udogodnieniem, za które „agenturze należy się uznanie”. Armatorem statku jest Zjednoczone Warszawskie Towarzystwo Transportu i Żeglugi Polskiej SA. Bilet pierwszej klasy kosztuje 182 mk., a drugiej 112.
W szpitalu miejskim brakuje mleka dla żołnierzy, chodzi co najmniej o 10 litrów dziennie.
„Kurjer Płocki” otwiera rubrykę darów dla rodziny uchodźców z Kijowa, która nie dość, że jest w tragicznym położeniu, to jeszcze w Płocku została okradziona. Pierwsi pospieszyli z pomocą żołnierze jazdy tureckiej, ofiarowując 500 rb. „Kurjer” apeluje do Związku Obrony Ojczyzny o rozpoczęcie planowej akcji ratowniczej dla uchodźców, którzy przybywają z Wilna, Kijowa, Wołynia, Podola, Mińszczyzny.
Uwalnia się od służby wojskowej pracowników instytucji użyteczności publicznej (redaktor „Kurjera” wymienia, o jakich „funkcjonariuszach” mowa), celem utrzymania należytej działalności tych placówek. A Ci pracownicy, którzy już do armii wstąpili jako ochotnicy, na żądanie zwierzchników mają zostać zwolnieni do domu.
Jedna ze stałych prenumeratorek gazety domaga się „ukrócenia [w Płocku] orgii rozrzutności” i utworzenia w mieście ligi kobiet do zwalczania lichwy i paskarstwa” oraz do szerzenia idei oszczędnego życia. Słyszy się bowiem narzekania na biedę i drożyznę, a w naszym mieście „panuje epidemia strojenia się, błyszczenia, imponowania nabitym portfelem”.
Na prośbę Pani A. N. dotyczącej zamieszczenia jej wiersza na łamach pisma, redakcja odpowiada, że nie może tego zrobić, bo wiersz „posiada duże usterki literackie, których korygować czasu nie mamy”.
Po czerwcowej podwyżce robocizny o 20 proc. „Kurjer Płocki” podnosi cenę egzemplarza o 30 fen.
I jeszcze na koniec pomysł od redakcji na niedopuszczenie zarazy bolszewickiej – „kontrolowanie siebie i wytykanie swoich błędów publicznie”, to dobra rada nie tylko na wspomnianą zarazę.
Tymczasem na froncie armia bolszewicka prowadzi silne natarcia na linii rzeki Narwi oraz po obu stronach linii kolejowej na Białystok. Polskie oddziały były zmuszone do opuszczenia linii rzeki Sokołdy. Na zachód od Prużan pod miejscowością Biały Lasek toczyły się walki na tyłach naszych oddziałów. Na szczęście grupa pułk. Andersa wyparła bolszewików z Dołgi. Zacięte walki na przyczółku mostowym Berezy Kartuskiej zakończyły się bardzo poważnymi stratami sowieckimi i doszczętnym spaleniem miejscowości. W związku z tą sytuacją na północy oddziały grupy poleskiej na rozkaz opuściły Pińsk, ewakuacja przebiegła bez walk. W starciach w rejonie miejscowości Brody żołnierze pułk. Preferza wyparli bolszewików ze Szczyrowic. Na południe od Brodów, wojska gen. Krajewskiego wyrzuciły sowietów ze wsi Majdan. „Na Górnym Serecie i na południowej części Zbrucza trwają zacięte walki”.